Sukcesy naszych juniorów w Poznaniu – relacja Jacka Kukorowskiego
Zamieszczamy relację Jacka Kukorowskiego z rozegranych w trzech ostatnich dniach 2014 roku w Poznaniu turniejów szachowych, w których z powodzeniem występowało czterech juniorów gnieźnieńskiego Chrobrego:
„No to znów chłopaki walczą. W minioną sobotę i niedzielę mieliśmy turniej w Szubinie (Kujawsko-Pomorskie). Jaś i Wojtek jechali tam wyłącznie po naukę, Dawid z ojcem przyjechali z podobnymi intencjami! Nauka była i to bolesna, jednak nie poszła w las.
Od poniedziałku kolejny turniej – nasi wystartowali w Poznaniu: „II Bożonarodzeniowy Turniej Szachowy 29-31.12.2014 POZNAŃ”. Obsada podobnie mocna jak w Szubinie. Tym razem wystąpili Kamil i Mateusz Żurawscy oraz Jaś i Wojtek Kukorowscy. Mateusz wystartował w grupie „B”, pozostali w silnej „A” w turnieju open (zgłoszonym do FIDE).
Pierwszy dzień – dwie rundy: trudni przeciwnicy – zwłaszcza Wojtkowi…
Kamil w pierwszej partii praktycznie nie miał co robić, druga – niespodziewany remis (liczyliśmy na wygraną), Jan – dwa zwycięstwa na dwie partie! Jedno łatwe, drugie wypracowane. Mateusz poszedł w ślady starszego brata: najpierw łatwe zwycięstwo, potem remis, który lekko potrząsnął naszym zawodnikiem dając sygnał, że do turnieju należy podchodzić poważnie. W trzeciej bardziej już skupiony systematyczną grą doprowadził do zwycięstwa.
A Wojtek? Pierwszy zawodnik praktycznie poza zasięgiem. Wojtek walczy! Skórę trzeba sprzedać drogo. Urywa jednego piona. Dobrze. Po dłuższym czasie jest kolejny pion na koncie. Walczą. Znów Wojt zdobywa figurę. Jest świetnie! Teraz nie zauważa mata w dwóch posunięciach. Nie szkodzi. Przeciwnik poddaje partię!
Druga partia z zawodnikiem, z którym dotychczas Wojtek wyłącznie przegrywał. Zwycięstwo sprzed chwili uskrzydla? Tak. Lekka figura i dwa piony za wieżę dają nadzieję na dalszą dobrą część partii. Doszło do ostrej wymiany. Fajne dwa piony na dojściu, później już tylko jeden, za to skuteczny – dochodzący. I mamy dorobionego hetmana. W tym momencie przeciwnik rzucił ręcznik na matę. Jest! Zwycięstwo! Jest moc! Chłopaki wracają do domu w szampańskich humorach. Oby jutro nie wpłynęło to na słabszy wynik.
Drugi dzień turnieju upłynął pod znakiem huśtawek – od euforii, po złość. Mateusz pierwsze dwie partie tego dnia wygrywa. Druga wygrana była okupiona sporym wysiłkiem, niemniej szczęśliwie doprowadza do zwycięstwa. Trzecia partia to przykład na to, że nie wolno lekceważyć przeciwnika, nawet kiedy panuje się na szachownicy. Nasz zawodnik z debiutu wyszedł z lekka przewagą. Konsekwentnie prze do wygranej. Przychodzi moment rozluźnienia (chodzenie po sali i dyskretne gesty zwycięstwa wysyłane rodzicom). I wtedy niestety zbyt późno dociera do Mateusza, że chyba przeholował. Kilka drobnych błędów doprowadza do przegranej. Szansa na pierwsze miejsce zaprzepaszczona, a i druga kategoria przechodzi pod nosem. Mateusz zły na siebie wychodzi z sali gry.
Uprzedzając fakty – następnego dnia wygrywa ostatnią rundę. Niestety pozwala mu to na zajęcie „zaledwie” drugiego miejsca w grupie. A było tak blisko. I zwycięstwo, i „dwójka”. Niech ten turniej będzie nauką! Drugie miejsce znakomite, ale apetyty były większe.
Klubowi koledzy Mateusza sprawiają się w trudnej grupie „A” bardzo dobrze. Kamil wywalcza solidną grą zwycięstwo w rundzie trzeciej, jednak w kolejnej przeciwnik okazał się zbyt silny. Jaś trzecią swoją rundę przegrywa – kilka drobnych niedokładności i rywal okazuje się poza zasięgiem. Ale to bardzo mocny przeciwnik, więc ujmy na honorze nie ma! Teraz Wojtek: trzecia runda, a więc już „czas na przegraną”, no bo gdzie mu do Parnasu? Skupiony siada do partii. Wczoraj się cały wieczór przygotowywał. Walczy. No i w tym wypadku piszący te słowa musi się przyznać do tego, że nie zauważył, kiedy i jak Wojtek wygrał. Wyszło na to, że wygrana przyszła łatwo, co jak na ten etap turnieju powinno zastanowić (albo przeciwnik zlekceważył Wojtka, albo Wojtek jest w tak dobrej formie).
Wojtek w stanie euforycznym! Ma ranking uzyskany na poziomie 2100 punktów, ELO szybuje pod niebiosa. Klasyfikacja po trzeciej rundzie pokazuje, że jest liderem turnieju. Oj, jakie to zdradliwe dla młodego juniora. Popełnia ten sam błąd co Mateusz i przegrywa kolejne dwie partie. Fakt – przeciwnicy (zwłaszcza ten z rundy czwartej) niezwykle silni, ale apetyty rozbudzone trudno utemperować. Wojtek zły na cały świat po turnieju pomimo świetnego wyniku. Trudno z nim rozmawiać. Wiemy – czas jest najlepszym lekarzem. Dziewiąte miejsce w silnie obsadzonym turnieju i jakieś 100 punktów ELO do przodu jest sukcesem, jednak póki co tego nie dostrzega.
Kamil do rundy piątej podszedł z dystansem. Od początku kontroluje przebieg gry. Lekką przewagę umiejętnie doprowadza do końca. Jest punkt. Ostatecznie ma miejsce ósme, zaraz przed Wojtkiem, ELO do przodu, choć już nie tak imponujący przyrost, co u kolegów.
No i Jaś. Czwartą rundę wygrywa z zawodnikiem o wysokim ELO, którego w pierwszej rundzie pokonał również Wojtek. Jest dobrze, ale runda ostatnia będzie najtrudniejsza. Kalkulacje pokazują, że zagra z bardzo mocnym zawodnikiem, z którym dotychczas jeszcze nie wygrał. Wieczór poprzedzający rozgrywkę upływa pod znakiem przygotowań. Baza szachowa przegrzewa się, warianty fruwają w powietrzu. Koniec końców telefon do trenera. W domu cisza. Jaś rozmawia. Nie wolno mu przeszkadzać. Mija kolejny kwadrans. Odkłada słuchawkę wyczerpany, ale pełen dobrych myśli.
Rano pobudka wcześniej niż zakładaliśmy – Jaś już gotowy do walki. Rozpoczyna się runda. Najpierw spokojnie. Przewidywane rozwiązania pojawiają się jedno za drugim. Gra pod kontrolą. Jest dobrze, choć cały czas po równo. I wreszcie pojawia się ten wyczekiwany moment – przeciwnik lekko się potknął. Jaś pozornie poświęca wieżę. Rywal dostrzega swój błąd. Jego mina bezcenna. Nasz zawodnik jakby dostał dodatkowych skrzydeł. Gra jak z nut. I nawet jeden własny odrobinę słabszy ruch nie zbija go z tropu. Za chwilę wykonuje związanie wieży przeciwnika. Finał oczywisty – jest, jest zwycięstwo!!! Wypracowane!!!! Wypieszczone!!! Oczekiwane!!!
No i mamy deser: Jaś ugrał jakieś 100 ELO z całego turnieju, do tego Ruz na poziomie 2000, czyli pół plusa do „dwójki”. Jakże pięknie kończy się ten rok dla Jasia.
Jakże pięknie kończy się ten rok wszystkim „Chrobrzakom”: mamy nowe kwalifikacje, większości przyrasta ELO no i wisienka na torcie – jesteśmy (seniorzy) w EKSTRALIDZE!!!!! Czy można było to przewidzieć rok temu, kiedy wchodziliśmy w „dwaczternasty”?
Życzę wszystkim Państwu pokonania w nadchodzącym roku swoich własnych progów (mniej, lub bardziej skrywanych), które dotychczas wydawały się poza zasięgiem. Niech przykład naszych Seniorów i Juniorów – ich niesamowitych sukcesów poprzedzonych solidną pracą będzie dla nas wszystkich przykładem”.
Jacek Kukorowski
Zobacz także:
Wyniki II Bożonarodzeniowego Turnieju Szachowego FIDE – Poznań, 29-31.12.2014 r.