Poświąteczna historyjka szachowa

Oto historia, która przydarzyła mi się przed kilkoma dniami. Podkreślam, że historia w pełni prawdziwa.

Po świątecznej przerwie, podczas szachowych zajęć, jedna z moich podopiecznych, siedmioletnia adeptka królewskiej gry z dumą pochwaliła się prezentem od Gwiazdora. Był to pierwszy w jej życiu komplet szachów. Poprosiła mnie o rozegranie nimi partii, na co z chęcią przystałem. Od samego rozpoczęcia gry czułem się jednak nieswojo. Coś było nie tak. Szukając powodów tej niepewności oczywiście od razu sprawdziłem ustawienie bierek, zarówno swoich jak i przeciwniczki. Z ustawieniem wszystko było OK. Jednak w dalszym ciągu odczuwałem nieznany wcześniej dyskomfort. Nie mogłem znaleźć przyczyny mojego zagubienia. W pewnym momencie doznałem olśnienia! Szczerze mówiąc nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. A jednak. Powodem była … szachownica, a w zasadzie jej wygląd. Urzekła mnie ona do tego stopnia, że postanowiłem od razu zrobić jej zdjęcie, które zamieszczam poniżej:

ZDUMIEWAJĄCA SZACHOWNICA

Nie chcąc robić dziecku przykrości z aktorską powagą na twarzy jakoś „dograłem” tę niezwykłą partię do końca. Zaraz potem naszła mnie refleksja, którą streścić można w sloganie znanej kampanii promującej nasz kraj: „Polska. Where the unbelievable happens”.

W.B.